KOBIETY NA SIŁOWNI.

kobiety na siłowni

KOBIETY NA SIŁOWNI.

Wiele kobiet na wspomnienie o siłowni krzywi się, kręci nosem lub uśmiecha się znacząco. Złośliwie lub żartobliwie. Jest to wina albo stereotypów albo małej świadomości. Stereotypy skądś się biorą, ale nie zawsze znajdują swoje potwierdzenie w 100% przypadków. Stereotypy dotyczące siłowni? Wiadomo; wielcy spoceni mężczyźni dźwigający swoje przyrdzewiałe wielkie ciężary w przepoconych podkoszulkach. Może do tego jakieś niedozwolone środki wspomagające?

Tak naprawdę to brak wiedzy jak taka siłownia wygląda. Jak wyglądają te siłownie, które się teraz mnożą, rozbudowują, te sieciowe lub mniejsze jednostki. Zachęcając niektóre panie trzeba by było zamiast prostej nazwy „Siłownia” podawać całą definicję: „Siłownia-czyli miejsce gdzie oprócz „żelastwa” są łatwe w obsłudze maszyny do ćwiczeń, urządzenia do treningów aerobowych i wytrzymałościowych, miejsca do samodzielnych ćwiczeń, z przeróżnymi przyrządami (piłkami, gumami, kettlami, hantelkami), maty gdzie można się porozciągać oraz cały sztab trenerów oraz instruktorów, którzy pomogą, doradzą, wesprą, zmotywują i zmobilizują, oraz pełen wybór zajęć grupowych”. Może wtedy niektóre panie by się przełamały i chociaż zapytałyby koleżanki, które gdzieś uczęszczają, jak to dokładnie wygląda. Dodatkowo, kobiety często obawiają się, że będą miały duże męskie bicepsy. Po pierwsze sportowa sylwetka, nawet z lekkim zarysem mięśni nie jest zła, a na pewno daje lepszą ochronę i wsparcie dla całego ciała kobiety, dla jej stawów, dla kręgosłupa i tego co w środku. Oczywiście nie będę się sprzeczała z osobami, które upierają się, że zgarbiona pochylona kobieta z wysuniętą w przód głową wygląda lepiej niż ta wyprostowana, dynamiczna, z lekkim zarysem bicepsa, tricepsa. Przykłady można mnożyć. To odnośnie wysportowanej sylwetki, ale jest jeszcze jedna rzecz odnośnie obawy przed bicepsami. Za rozwój i rozrost umięśnienia odpowiada między innymi hormon testosteron. Kobiety również go posiadają, ale w porównaniu z mężczyznami w niewielkich ilościach. Dlatego nazywany jest on męskim hormonem. Wiele panów marzy o mięśniach Herkulesa, ale mimo iż są osobnikami obdarzonymi sporą w porównaniu z paniami ilością testosteronu, nie jest to im dane. Mimo że ćwiczą jak trzeba, jedzą jak trzeba, regenerują się jak trzeba. Starają się. I jest to dla niektórych problem, kompleks. Więc skoro im się nie udaje, to panie które nie biorą zastrzyków z testosteronem nie muszą się obawiać, że zaraz zostaną strongwoman. I dobrze bo część panów by najzwyczajniej w świecie umarła z zazdrości. Zresztą, można trenować na siłowni nie dotykając nawet sztangi i hantli. Tam naprawdę jest co robić.

Trener Osobisty, Warszawa
fitness klub Ursynów