Biznes trenera„Więcej niż trener” – rozmowa z mgr Tomaszem Gaciem.
„Więcej niż trener” – rozmowa z mgr Tomaszem Gaciem.
Więcej niż trener
Czy jest dla uczelni lepsza rekomendacja niż kiedy jej absolwenci stają się mentorami w swoich zawodach? I czy może być lepsze świadectwo o jej stylu działania i atmosferze pracy, podejściu do studentów i poziomie kształcenia niż kiedy najlepsi z nich pragną związać się z nią na stałe? W roku akademickim 2021/2022 w Wyższej Szkole Rehabilitacji ruszył nowy kierunek studiów podyplomowych: trener personalny. Program nauczania opracowany pod kierunkiem Tomasza Gacia, absolwenta wydziału fizjoterapii WSR, znakomitego trenera indywidualnego i biznesmena, podnosi zawód trenera personalnego do rangi zawodu przyszłości.
Skąd taki pomysł i potrzeba, aby stworzyć nowy kierunek studiów dla zawodu kojarzącego się powszechnie z dość banalnym obrazkiem: siłownia, umięśniony pan krąży między wyciskającymi sztangi panami, i paniami liczącymi kolejne serie brzuszków.
To istotnie powszechne skojarzenie, niewiele mające jednak wspólnego z istotą zawodu trenera personalnego. Ten stereotyp nie wziął się oczywiście z powietrza, branża w jakimś sensie sama jest sobie winna. Zawód trenera indywidualnego jest w Polsce zawodem stosunkowo nowym, kształtuje się od kilkunastu ledwie lat. Jak w każdym nowym zawodzie, na który jest popyt, początkowo obowiązywała wolna amerykanka. Mimo że dziś już sytuacja się zmieniła, wciąż na rynku można zdobyć uprawnienia po kursach weekendowych i online, których wiarygodność i poziom ciężko zweryfikować.
Pan ukończył Akademię Wychowania Fizycznego w Warszawie, zrobił niezliczoną liczbę kursów podnoszących kwalifikacje w treningach z osobami z różnego typu kontuzjami, chorobami i dysfunkcjami, ale także renomowanych kursów biznesowych, ukończył pan fizjoterapię w Wyższej Szkole Rehabilitacji i w końcu ułożył program zajęć dla studiów podyplomowych dla trenerów personalnych. Jak pan rozumie ten zawód, wkładając tyle wysiłku w rozwijanie go nie tylko na swój użytek?
Przyznam, że zazdroszczę swoim studentom. Gdybym ja miał możliwość skorzystania z tak usystematyzowanej i opartej na twardym doświadczeniu wiedzy, wchodząc do zawodu, zapewne byłbym dziś znacznie dalej. Pracuję od 12 lat, kiedy zaczynaliśmy nie było know how, nie bardzo wiadomo było od kogo się uczyć, więc działaliśmy na zasadzie prób i błędów, podglądaliśmy branżę w innych krajach. Trener personalny to zawód wymagający dużej wszechstronności, otwartości na drugiego człowieka, gotowości do rozwoju osobistego i podnoszenia kwalifikacji. W klubie, który wraz ze wspólnikami tworzymy od lat i w którym odpowiadam za działkę treningów personalnych, nastawieni jesteśmy na wieloletnią pracę z naszymi klientami, na rozbudzenie w nich potrzeby sprawności fizycznej i dbania o zdrowie, bez względu na wiek. Szczycę się tym, że mam wielu klientów, z którymi pracuję od ponad 10 lat! Powodem do dumy jest także fakt, że wciąż rozbudowujemy nasz zespół. W tej chwili współpracujemy z ponad 70 certyfikowanymi trenerami personalnymi i wciąż rekrutujemy nowych. Nie dlatego, że jest duża rotacja – wspaniałe jest to, że rzadko ktoś rezygnuje z pracy w naszym zespole, za to wciąż pojawiają się tacy, którzy pragną do niego dołączyć.
Ale wciąż nie wiem, czemu pan nie ograniczył się do rozwijania własnej działalności, swojego klubu, zdobywaniu coraz bardziej prestiżowej (czytaj: zasobnej) klienteli. W pandemii wraz z kolegami założył pan Polską Federację Fitness i zainicjował powołanie kierunku studiów, co jest pretekstem do naszej rozmowy.
Właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Niczego mi biznesowo i zawodowo nie brakuje, za to zależy mi na wysokim poziomie i prestiżu naszej branży. Bo to nie jest tak, że każdy może kupić sobie hantelki i w domu potrenować, jak to w pandemii twierdzili pewni „eksperci”. Pandemia zresztą bardzo nam to uświadomiła. Po pierwsze czarno na białym zobaczyliśmy, jak łatwo po kilku tygodniach i miesiącach spada motywacja, jak łatwo się zasiedzieć i zapaść w bezruchu. Co więcej, jak ogromne straty ponosi organizm, kiedy ten stan się przeciąga. Z drugiej strony lockdown wywołał w naszej branży szok i panikę. Z dnia na dzień straciliśmy możliwość pracy. Najsłabsi przepadli i już do branży nie wrócili. Zarządzam klubem, rekrutuję pracowników, jestem czynnym trenerem, dbam o szkolenia modułowe dla swoich trenerów – to daje bazę do dzielenia się zdobytą wiedzą i wypracowanymi rozwiązaniami, tak aby młodszym w branży ułatwić tę drogę. W pandemii powstała Polska Federacja Fitness, uznaliśmy bowiem, że wspólnie powinniśmy powalczyć o tę branżę w sytuacji tak nieoczekiwanej zapaści. Kiedy nie mogliśmy pracować, włożyliśmy sporo wysiłku, aby przebić się do mediów z komunikatem, jak ważna jest aktywność fizyczna w każdym wieku, bez względu na kondycję i przebyte choroby. W jakiejś mierze to się nam udało, z pewnością wymaga dalszej pracy. Na pewno jednak udało się nam ze sobą skomunikować i dać sobie wsparcie.
Dla kogo są studia na kierunku trener personalny?
To są studia podyplomowe, ale nie ma ograniczeń co do wieku i poprzedniego profilu wykształcenia. Mamy na przykład dwie panie z korporacji, które zapragnęły się przekwalifikować. Jedna z HR-u, druga z bankowości. Warunkiem, o którym nawet nie musimy wspominać, jest aktywność fizyczna. Nie zgłaszają się do nas ludzie, którzy ze sportem nie mają do czynienia. Zwykle to ich pasja i traktowali go jak hobby i formę spędzania wolnego czasu. Drugą grupę stanowią trenerzy pracujący w zawodzie, którzy chcą podnieść swoje kwalifikacje, usystematyzować wiedzę i zdobyć u nas prestiżowe certyfikaty oraz dyplom. One otwierają nowe zawodowe możliwości.
Rozumiem, że program nauczania jest autorski certyfikowany przez WSR?
Program studiów opiera się na kwalifikacji programowej dla „prowadzenia procesu treningu personalnego” wpisanej w 2020 roku przez ministra sportu do Zintegrowanego Rejestru Kwalifikacji. Oczywiście został także zatwierdzony przez Senat Wyższej szkoły Rehabilitacji, a więc przez grono wybitnych specjalistów z wielu dziedzin, ponadto uzyskaliśmy certyfikaty organizacji polskich i międzynarodowych jak REPs czy PZTP. Gwarantujemy najwyższy poziom kształcenia, nasi absolwenci będą wysokiej klasy specjalistami przygotowanymi do holistycznej pracy z klientem. Obecnie zbyt często jeszcze spotkać można w roli trenerów personalnych byłych sportowców bez przygotowania albo osoby zafiksowane na sportach sylwetkowych, kulturystyce, i pchających swoich podopiecznych w tym kierunku. Nie powinno to tak wyglądać.
A jak powinno to wyglądać?
Jako trenerzy pracujemy najczęściej z amatorami, z ludźmi, którzy albo nigdy wcześniej się specjalnie nie ruszali, albo mieli długą przerwę w aktywności fizycznej, albo pojawiają się, bo mają jakieś problemy zdrowotne bardziej lub mniej zdiagnozowane. Najczęściej funkcjonują w systemie dom/praca/dom. Nas cieszy, że podjęli decyzję, aby przyjść do klubu, spróbować, coś dla siebie zrobić. Naszym zadaniem jest tak poprowadzić ich w tym procesie, aby nie tylko im nie zaszkodzić i nie zniechęcić do ruchu, ale wręcz przeciwnie – tak poprowadzić cały proces, aby ta osoba miała jak najlepsze doświadczenia i wspomnienia, bo tylko wtedy za trzy, pięć, dziesięć lat nadal będzie chciała się ruszać. Naszym zadaniem jest wysłuchanie, jakie cele sobie stawia, ocena, na ile są realne do osiągnięcia, w jakim czasie i czy zostały właściwie sformułowane.
Dobry trener działa więc na styku wielu dziedzin wiedzy. Bo tu wchodzi i medycyna, i psychologia, i fizjoterapia…
Tak, dlatego ten zawód jest tak fascynujący i daje tyle możliwości na rozwój osobisty. Sam trening to tylko jedna z części procesu, w którym współpracujemy z klientem. To praca holistyczna. Równie ważna jest właściwa motywacja, bo co z tego, że jesteśmy świetni, kiedy klient nam odpada. Równie ważna jest regeneracja, odżywianie…
Czyli to ingerencja w styl życia, nie tylko zagospodarowanie tych kilku godzin tygodniowo na sali ćwiczeń.
Naszym celem głównym zawsze jest poprawa stanu zdrowia. Idzie za tym poprawa samopoczucia, wzrost energii, sił witalnych, radości z życia. Skutkiem ubocznym może być i zwykle jest poprawa sylwetki, utrata wagi. Jak wspomniałem, działamy na styku wielu dziedzin, bo aby cel osiągnąć, musi zagrać kilka elementów. Przede wszystkim trener musi mieć wiedzę około medyczną. Poza kwalifikacjami trenerskimi, czyli wiedzą jak prawidłowo wykonać ćwiczenia, jak ułożyć plan treningowy itp., musi być specjalistą także od treningu medycznego oraz znać podstawy dietetyki. Bo kto z nas jest całkowicie zdrowy? Każdy ma za sobą jakieś urazy, kontuzje, przebyte lub przewlekłe choroby. Ważne, aby trener umiał uwzględnić je w planach treningowych, tak aby nie tylko nie pogłębiać dolegliwości, ale aby w miarę możliwości się one cofały. Podobnie jest z modyfikacją przyzwyczajeń żywieniowych.
Trudne zadanie.
Łatwo nie jest, zwłaszcza na początku współpracy. Ale po latach pracy u nas w klubie wiemy, co działa a co nie, wiemy, jak motywować najbardziej nawet odpornych na argumenty klientów. Kiedy sami zaczynają dostrzegać pierwsze efekty, z motywacją jest dużo łatwiej. Naszych studentów uczymy tych najskuteczniejszych metod pracy, nie tracimy czasu na naukę czystej teorii.
Czy u kandydatów na studia weryfikujecie państwo ich umiejętności interpersonalne?
Nie, nie ma takiej potrzeby. Wychodzimy z założenia, że osoba wybierająca zawód z założenia polegający na bliskiej pracy z człowiekiem, juz na wstępie przechodzi taką naturalną weryfikację. Jest świadoma, że to nie praca tłumacza, samotnie zmagającego się ze słowami, ani nie jest to praca informatyka. Uczymy też takiego podejścia do pracy z klientem, aby z założenia był to niekończący się proces, współpraca obliczona na wiele lat. Przez jakiś czas dana osoba może potrzebować treningów trzy razy w tygodniu, ale po kilku miesiącach może się to zmienić na konsultację raz w miesiącu, jeśli dołoży inne formy aktywności. Doświadczenie podpowiada jednak, że mentoring powinien być niekończącym się, zmiennym w czasie procesem.
Wiem, że pan wie, że to realne, bo sam ma pan klientów, z którymi pracuje ponad 10 lat. A jednak nie jest to częste zjawisko.
Wiem, że to jedna z bardzo skutecznych form współpracy. Zaufanie do trenera rodzi się, kiedy widać efekty wspólnej pracy. Powierzamy mu swoją sprawność, zdrowie, nie każdemu jest łatwo dzielić się informacjami o przebytych urazach czy chorobach, o swoich obawach i słabościach. Jeżeli więc udaje się spotkać trenera, któremu można zaufać, po co go zmieniać?
Dobry trener zawsze znajdzie klientów, choćby z polecenia. Po co mu studia?
Tak, ma pani rację. Jeśli jednak dobry trener chciałby pójść dalej, bardziej odważnie rozwinąć swój biznes, przyda mu się dodatkowa wiedza. Mi brakowało umiejętności marketingowych, takich które działają dla tej akurat branży. Wiadomo, że promocja na FB czy w google przeżre każdy budżet, ważne jednak, aby – zwłaszcza na początku tej drogi – mądrze wydać każdą złotówkę. Dlatego na naszych zajęciach dzielimy się wiedzą księgową, prawniczą, dotyczącą promocji, sprzedaży, form zatrudnienia – tym wszystkim, co pomaga juz na wstępie dobrze ustawić biznes tak, aby nie ponosić niepotrzebnych strat. TI Health Club, którym zarządzam wraz z kolegami, jest od lat liderem sprzedaży treningów personalnych, co dodatkowo uwiarygadnia nasze metody biznesowe. W czasie pandemii, kiedy wypadliśmy z codziennej rutyny, zauważyłem, jak uboga jest nasza branża w dziedzinie komunikacji. Studenci mają więc zajęcia ze specjalistami od wizerunku, przemówień publicznych, udzielania wywiadów i komunikacji kryzysowej. Nie chcemy zamykać się w swojej branżowej bańce, ale uczyć się od tych, którzy są autorytetami w swoich dziedzinach, a ich wiedza jest nam potrzebna do podnoszenia swoich kwalifikacji i rozszerzania możliwości.
Będziecie więc kształcić arystokrację wśród trenerów. Ile osób rocznie będzie miało szansę na studia na tym kierunku?
Przyjmujemy do 20 osób na rok. To optymalna liczba studentów, gwarantująca wysoki poziom nauczania. Wszystkie zajęcia odbywają się u nas w klubie.
Jeżeli ktoś pragnie się przekwalifikować, nigdy nie pracował jako trener, ile czasu potrzebuje, aby zdobyć kwalifikacje potrzebne do samodzielnej pracy w tym zawodzie?
Jak wspomniałem, osoby zgłaszające się na nasze studia to ludzie ze sportem zaprzyjaźnieni od lat. Dlatego wystarczy rok studiów podyplomowych na naszej uczelni, kilka miesięcy praktyki pod okiem doświadczonego trenera, aby ugruntować zdobyte umiejętności i to wystarczy, aby wdrażać się do pracy. Dodam, że naszym zamiarem jest uzupełnianie naszych kadr w klubie o absolwentów tych studiów. To buduje wiarygodność uczelni, a nam daje możliwość zatrudniania wysokiej klasy profesjonalistów wykształconych według obowiązujących u nas standardów.
Czy trenerzy personalni mają dziedziny, w jakich się specjalizują? Na przykład ktoś pracuje z młodzieżą, ktoś inny z osobami po urazach, po covidzie, po udarach? Z kobietami w ciąży, czy seniorami.
Nie, nie mamy takich podziałów. Dobrze przygotowany trener potrafi poprowadzić każdą z tych osób. Wiadomo jednak, że w czasie pracy każdy zauważa u siebie jakieś szczególne predyspozycje do pracy na przykład z młodzieżą, czy ktoś inny — do pracy z seniorami. Wiadomo, że wymaga ona innego typu komunikacji, wrażliwości. Ale to są indywidualne predyspozycje i wybory trenerów, jako pracodawca nie stosuję tego typu podziałów.
Wszyscy pamiętamy, jaki sprzeciw wywołał lockdown na początku pandemii zarówno wśród właścicieli klubów fitness, basenów i wśród nas, klientów. Czy pandemia coś zmieniła w waszej ofercie, czy zmieniła zapotrzebowanie na jakieś zajęcia? Wzbudziła może tęsknotę za ruchem?
Lokalnie, to znaczy u nas w klubie, obserwujemy wzrost zainteresowania zajęciami grupowymi wśród… seniorów oraz indywidualnymi wśród nastolatków. Super jest widzieć, że najbardziej oblegane są zajęcia przedpołudniowe – przed pandemią najliczniejsze były grupy wieczorne, uczęszczane przez ludzi młodych i w średnim wieku, po pracy. Teraz to się zmieniło. Cieszy nas zainteresowanie zajęciami wśród nastolatków. Dzieci najbardziej dostały w kość – nauka zdalna, izolacja, odcięcie od zajęć sportowych. Efekt jest taki, że poza kosztami psychicznymi, po dwóch latach wracają do nas dzieciaki o 20 kg większe. Wiemy, jak im pomóc, angażujemy i trenerów, i dietetyków. Najważniejsze, aby jak najwięcej z nich się po pomoc zgłaszało.
Dla nikogo nie jest już eureką, że ruch nie tylko pomaga utrzymać ciało w dobrej kondycji, ale wpływa także na kondycję psychiczną, często staje się nieodzownym elementem leczenia w wielu chorobach. Na trenera personalnego nie każdego stać. Czy sądzi pan, że jest szansa, aby takie zajęcia były refundowane, a przez to wasze usługi stały się bardziej dostępne?
Jako Polska Federacja Fitness podejmujemy wiele działań, aby profilaktyką ruchową zainteresować rządzących. Niestety, na razie napotykamy zupełnie dla nas niezrozumiały opór. Ostatnio minister zdrowia odmówił nawet przyznania patronatu (!) jednej z naszych kampanii społecznych #ZacznijĆwiczyć – jej celem jest zachęcanie ludzi do aktywności fizycznej. Proszę spojrzeć na link i ocenić, co mogło nie spodobać się ministrowi, że odmówił patronatu. My niestety nie umiemy tego zrozumieć (https://fb.watch/bgxXC5a46u/). Nie zniechęcamy się jednak, cierpliwie będziemy lobbować w sprawie włączenia aparatu państwa w promocję aktywności fizycznej. Tego typu programy z powodzeniem funkcjonują w wielu krajach. Obecnie pracujemy nad uruchomieniem akcji #fitnessnareceptę – chodzi o to, aby lekarze zalecali swoim pacjentom udział w zajęciach pod okiem specjalistów. Nasze kluby są na to przygotowane.
Na koniec ważne pytanie: ile zarabia trener personalny?
Dobry, doświadczony i poukładany biznesowo trener personalny może zarobić nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Tak więc jest to zawód, który może dać dużą satysfakcję z pracy oraz bardzo dobre możliwości finansowe.
„Więcej niż trener” – rozmowa z mgr Tomaszem Gaciem.
Więcej niż trener
Czy jest dla uczelni lepsza rekomendacja niż kiedy jej absolwenci stają się mentorami w swoich zawodach? I czy może być lepsze świadectwo o jej stylu działania i atmosferze pracy, podejściu do studentów i poziomie kształcenia niż kiedy najlepsi z nich pragną związać się z nią na stałe? W roku akademickim 2021/2022 w Wyższej Szkole Rehabilitacji ruszył nowy kierunek studiów podyplomowych: trener personalny. Program nauczania opracowany pod kierunkiem Tomasza Gacia, absolwenta wydziału fizjoterapii WSR, znakomitego trenera indywidualnego i biznesmena, podnosi zawód trenera personalnego do rangi zawodu przyszłości.
Skąd taki pomysł i potrzeba, aby stworzyć nowy kierunek studiów dla zawodu kojarzącego się powszechnie z dość banalnym obrazkiem: siłownia, umięśniony pan krąży między wyciskającymi sztangi panami, i paniami liczącymi kolejne serie brzuszków.
To istotnie powszechne skojarzenie, niewiele mające jednak wspólnego z istotą zawodu trenera personalnego. Ten stereotyp nie wziął się oczywiście z powietrza, branża w jakimś sensie sama jest sobie winna. Zawód trenera indywidualnego jest w Polsce zawodem stosunkowo nowym, kształtuje się od kilkunastu ledwie lat. Jak w każdym nowym zawodzie, na który jest popyt, początkowo obowiązywała wolna amerykanka. Mimo że dziś już sytuacja się zmieniła, wciąż na rynku można zdobyć uprawnienia po kursach weekendowych i online, których wiarygodność i poziom ciężko zweryfikować.
Pan ukończył Akademię Wychowania Fizycznego w Warszawie, zrobił niezliczoną liczbę kursów podnoszących kwalifikacje w treningach z osobami z różnego typu kontuzjami, chorobami i dysfunkcjami, ale także renomowanych kursów biznesowych, ukończył pan fizjoterapię w Wyższej Szkole Rehabilitacji i w końcu ułożył program zajęć dla studiów podyplomowych dla trenerów personalnych. Jak pan rozumie ten zawód, wkładając tyle wysiłku w rozwijanie go nie tylko na swój użytek?
Przyznam, że zazdroszczę swoim studentom. Gdybym ja miał możliwość skorzystania z tak usystematyzowanej i opartej na twardym doświadczeniu wiedzy, wchodząc do zawodu, zapewne byłbym dziś znacznie dalej. Pracuję od 12 lat, kiedy zaczynaliśmy nie było know how, nie bardzo wiadomo było od kogo się uczyć, więc działaliśmy na zasadzie prób i błędów, podglądaliśmy branżę w innych krajach. Trener personalny to zawód wymagający dużej wszechstronności, otwartości na drugiego człowieka, gotowości do rozwoju osobistego i podnoszenia kwalifikacji. W klubie, który wraz ze wspólnikami tworzymy od lat i w którym odpowiadam za działkę treningów personalnych, nastawieni jesteśmy na wieloletnią pracę z naszymi klientami, na rozbudzenie w nich potrzeby sprawności fizycznej i dbania o zdrowie, bez względu na wiek. Szczycę się tym, że mam wielu klientów, z którymi pracuję od ponad 10 lat! Powodem do dumy jest także fakt, że wciąż rozbudowujemy nasz zespół. W tej chwili współpracujemy z ponad 70 certyfikowanymi trenerami personalnymi i wciąż rekrutujemy nowych. Nie dlatego, że jest duża rotacja – wspaniałe jest to, że rzadko ktoś rezygnuje z pracy w naszym zespole, za to wciąż pojawiają się tacy, którzy pragną do niego dołączyć.
Ale wciąż nie wiem, czemu pan nie ograniczył się do rozwijania własnej działalności, swojego klubu, zdobywaniu coraz bardziej prestiżowej (czytaj: zasobnej) klienteli. W pandemii wraz z kolegami założył pan Polską Federację Fitness i zainicjował powołanie kierunku studiów, co jest pretekstem do naszej rozmowy.
Właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Niczego mi biznesowo i zawodowo nie brakuje, za to zależy mi na wysokim poziomie i prestiżu naszej branży. Bo to nie jest tak, że każdy może kupić sobie hantelki i w domu potrenować, jak to w pandemii twierdzili pewni „eksperci”. Pandemia zresztą bardzo nam to uświadomiła. Po pierwsze czarno na białym zobaczyliśmy, jak łatwo po kilku tygodniach i miesiącach spada motywacja, jak łatwo się zasiedzieć i zapaść w bezruchu. Co więcej, jak ogromne straty ponosi organizm, kiedy ten stan się przeciąga. Z drugiej strony lockdown wywołał w naszej branży szok i panikę. Z dnia na dzień straciliśmy możliwość pracy. Najsłabsi przepadli i już do branży nie wrócili. Zarządzam klubem, rekrutuję pracowników, jestem czynnym trenerem, dbam o szkolenia modułowe dla swoich trenerów – to daje bazę do dzielenia się zdobytą wiedzą i wypracowanymi rozwiązaniami, tak aby młodszym w branży ułatwić tę drogę. W pandemii powstała Polska Federacja Fitness, uznaliśmy bowiem, że wspólnie powinniśmy powalczyć o tę branżę w sytuacji tak nieoczekiwanej zapaści. Kiedy nie mogliśmy pracować, włożyliśmy sporo wysiłku, aby przebić się do mediów z komunikatem, jak ważna jest aktywność fizyczna w każdym wieku, bez względu na kondycję i przebyte choroby. W jakiejś mierze to się nam udało, z pewnością wymaga dalszej pracy. Na pewno jednak udało się nam ze sobą skomunikować i dać sobie wsparcie.
Dla kogo są studia na kierunku trener personalny?
To są studia podyplomowe, ale nie ma ograniczeń co do wieku i poprzedniego profilu wykształcenia. Mamy na przykład dwie panie z korporacji, które zapragnęły się przekwalifikować. Jedna z HR-u, druga z bankowości. Warunkiem, o którym nawet nie musimy wspominać, jest aktywność fizyczna. Nie zgłaszają się do nas ludzie, którzy ze sportem nie mają do czynienia. Zwykle to ich pasja i traktowali go jak hobby i formę spędzania wolnego czasu. Drugą grupę stanowią trenerzy pracujący w zawodzie, którzy chcą podnieść swoje kwalifikacje, usystematyzować wiedzę i zdobyć u nas prestiżowe certyfikaty oraz dyplom. One otwierają nowe zawodowe możliwości.
Rozumiem, że program nauczania jest autorski certyfikowany przez WSR?
Program studiów opiera się na kwalifikacji programowej dla „prowadzenia procesu treningu personalnego” wpisanej w 2020 roku przez ministra sportu do Zintegrowanego Rejestru Kwalifikacji. Oczywiście został także zatwierdzony przez Senat Wyższej szkoły Rehabilitacji, a więc przez grono wybitnych specjalistów z wielu dziedzin, ponadto uzyskaliśmy certyfikaty organizacji polskich i międzynarodowych jak REPs czy PZTP. Gwarantujemy najwyższy poziom kształcenia, nasi absolwenci będą wysokiej klasy specjalistami przygotowanymi do holistycznej pracy z klientem. Obecnie zbyt często jeszcze spotkać można w roli trenerów personalnych byłych sportowców bez przygotowania albo osoby zafiksowane na sportach sylwetkowych, kulturystyce, i pchających swoich podopiecznych w tym kierunku. Nie powinno to tak wyglądać.
A jak powinno to wyglądać?
Jako trenerzy pracujemy najczęściej z amatorami, z ludźmi, którzy albo nigdy wcześniej się specjalnie nie ruszali, albo mieli długą przerwę w aktywności fizycznej, albo pojawiają się, bo mają jakieś problemy zdrowotne bardziej lub mniej zdiagnozowane. Najczęściej funkcjonują w systemie dom/praca/dom. Nas cieszy, że podjęli decyzję, aby przyjść do klubu, spróbować, coś dla siebie zrobić. Naszym zadaniem jest tak poprowadzić ich w tym procesie, aby nie tylko im nie zaszkodzić i nie zniechęcić do ruchu, ale wręcz przeciwnie – tak poprowadzić cały proces, aby ta osoba miała jak najlepsze doświadczenia i wspomnienia, bo tylko wtedy za trzy, pięć, dziesięć lat nadal będzie chciała się ruszać. Naszym zadaniem jest wysłuchanie, jakie cele sobie stawia, ocena, na ile są realne do osiągnięcia, w jakim czasie i czy zostały właściwie sformułowane.
Dobry trener działa więc na styku wielu dziedzin wiedzy. Bo tu wchodzi i medycyna, i psychologia, i fizjoterapia…
Tak, dlatego ten zawód jest tak fascynujący i daje tyle możliwości na rozwój osobisty. Sam trening to tylko jedna z części procesu, w którym współpracujemy z klientem. To praca holistyczna. Równie ważna jest właściwa motywacja, bo co z tego, że jesteśmy świetni, kiedy klient nam odpada. Równie ważna jest regeneracja, odżywianie…
Czyli to ingerencja w styl życia, nie tylko zagospodarowanie tych kilku godzin tygodniowo na sali ćwiczeń.
Naszym celem głównym zawsze jest poprawa stanu zdrowia. Idzie za tym poprawa samopoczucia, wzrost energii, sił witalnych, radości z życia. Skutkiem ubocznym może być i zwykle jest poprawa sylwetki, utrata wagi. Jak wspomniałem, działamy na styku wielu dziedzin, bo aby cel osiągnąć, musi zagrać kilka elementów. Przede wszystkim trener musi mieć wiedzę około medyczną. Poza kwalifikacjami trenerskimi, czyli wiedzą jak prawidłowo wykonać ćwiczenia, jak ułożyć plan treningowy itp., musi być specjalistą także od treningu medycznego oraz znać podstawy dietetyki. Bo kto z nas jest całkowicie zdrowy? Każdy ma za sobą jakieś urazy, kontuzje, przebyte lub przewlekłe choroby. Ważne, aby trener umiał uwzględnić je w planach treningowych, tak aby nie tylko nie pogłębiać dolegliwości, ale aby w miarę możliwości się one cofały. Podobnie jest z modyfikacją przyzwyczajeń żywieniowych.
Trudne zadanie.
Łatwo nie jest, zwłaszcza na początku współpracy. Ale po latach pracy u nas w klubie wiemy, co działa a co nie, wiemy, jak motywować najbardziej nawet odpornych na argumenty klientów. Kiedy sami zaczynają dostrzegać pierwsze efekty, z motywacją jest dużo łatwiej. Naszych studentów uczymy tych najskuteczniejszych metod pracy, nie tracimy czasu na naukę czystej teorii.
Czy u kandydatów na studia weryfikujecie państwo ich umiejętności interpersonalne?
Nie, nie ma takiej potrzeby. Wychodzimy z założenia, że osoba wybierająca zawód z założenia polegający na bliskiej pracy z człowiekiem, juz na wstępie przechodzi taką naturalną weryfikację. Jest świadoma, że to nie praca tłumacza, samotnie zmagającego się ze słowami, ani nie jest to praca informatyka. Uczymy też takiego podejścia do pracy z klientem, aby z założenia był to niekończący się proces, współpraca obliczona na wiele lat. Przez jakiś czas dana osoba może potrzebować treningów trzy razy w tygodniu, ale po kilku miesiącach może się to zmienić na konsultację raz w miesiącu, jeśli dołoży inne formy aktywności. Doświadczenie podpowiada jednak, że mentoring powinien być niekończącym się, zmiennym w czasie procesem.
Wiem, że pan wie, że to realne, bo sam ma pan klientów, z którymi pracuje ponad 10 lat. A jednak nie jest to częste zjawisko.
Wiem, że to jedna z bardzo skutecznych form współpracy. Zaufanie do trenera rodzi się, kiedy widać efekty wspólnej pracy. Powierzamy mu swoją sprawność, zdrowie, nie każdemu jest łatwo dzielić się informacjami o przebytych urazach czy chorobach, o swoich obawach i słabościach. Jeżeli więc udaje się spotkać trenera, któremu można zaufać, po co go zmieniać?
Dobry trener zawsze znajdzie klientów, choćby z polecenia. Po co mu studia?
Tak, ma pani rację. Jeśli jednak dobry trener chciałby pójść dalej, bardziej odważnie rozwinąć swój biznes, przyda mu się dodatkowa wiedza. Mi brakowało umiejętności marketingowych, takich które działają dla tej akurat branży. Wiadomo, że promocja na FB czy w google przeżre każdy budżet, ważne jednak, aby – zwłaszcza na początku tej drogi – mądrze wydać każdą złotówkę. Dlatego na naszych zajęciach dzielimy się wiedzą księgową, prawniczą, dotyczącą promocji, sprzedaży, form zatrudnienia – tym wszystkim, co pomaga juz na wstępie dobrze ustawić biznes tak, aby nie ponosić niepotrzebnych strat. TI Health Club, którym zarządzam wraz z kolegami, jest od lat liderem sprzedaży treningów personalnych, co dodatkowo uwiarygadnia nasze metody biznesowe. W czasie pandemii, kiedy wypadliśmy z codziennej rutyny, zauważyłem, jak uboga jest nasza branża w dziedzinie komunikacji. Studenci mają więc zajęcia ze specjalistami od wizerunku, przemówień publicznych, udzielania wywiadów i komunikacji kryzysowej. Nie chcemy zamykać się w swojej branżowej bańce, ale uczyć się od tych, którzy są autorytetami w swoich dziedzinach, a ich wiedza jest nam potrzebna do podnoszenia swoich kwalifikacji i rozszerzania możliwości.
Będziecie więc kształcić arystokrację wśród trenerów. Ile osób rocznie będzie miało szansę na studia na tym kierunku?
Przyjmujemy do 20 osób na rok. To optymalna liczba studentów, gwarantująca wysoki poziom nauczania. Wszystkie zajęcia odbywają się u nas w klubie.
Jeżeli ktoś pragnie się przekwalifikować, nigdy nie pracował jako trener, ile czasu potrzebuje, aby zdobyć kwalifikacje potrzebne do samodzielnej pracy w tym zawodzie?
Jak wspomniałem, osoby zgłaszające się na nasze studia to ludzie ze sportem zaprzyjaźnieni od lat. Dlatego wystarczy rok studiów podyplomowych na naszej uczelni, kilka miesięcy praktyki pod okiem doświadczonego trenera, aby ugruntować zdobyte umiejętności i to wystarczy, aby wdrażać się do pracy. Dodam, że naszym zamiarem jest uzupełnianie naszych kadr w klubie o absolwentów tych studiów. To buduje wiarygodność uczelni, a nam daje możliwość zatrudniania wysokiej klasy profesjonalistów wykształconych według obowiązujących u nas standardów.
Czy trenerzy personalni mają dziedziny, w jakich się specjalizują? Na przykład ktoś pracuje z młodzieżą, ktoś inny z osobami po urazach, po covidzie, po udarach? Z kobietami w ciąży, czy seniorami.
Nie, nie mamy takich podziałów. Dobrze przygotowany trener potrafi poprowadzić każdą z tych osób. Wiadomo jednak, że w czasie pracy każdy zauważa u siebie jakieś szczególne predyspozycje do pracy na przykład z młodzieżą, czy ktoś inny — do pracy z seniorami. Wiadomo, że wymaga ona innego typu komunikacji, wrażliwości. Ale to są indywidualne predyspozycje i wybory trenerów, jako pracodawca nie stosuję tego typu podziałów.
Wszyscy pamiętamy, jaki sprzeciw wywołał lockdown na początku pandemii zarówno wśród właścicieli klubów fitness, basenów i wśród nas, klientów. Czy pandemia coś zmieniła w waszej ofercie, czy zmieniła zapotrzebowanie na jakieś zajęcia? Wzbudziła może tęsknotę za ruchem?
Lokalnie, to znaczy u nas w klubie, obserwujemy wzrost zainteresowania zajęciami grupowymi wśród… seniorów oraz indywidualnymi wśród nastolatków. Super jest widzieć, że najbardziej oblegane są zajęcia przedpołudniowe – przed pandemią najliczniejsze były grupy wieczorne, uczęszczane przez ludzi młodych i w średnim wieku, po pracy. Teraz to się zmieniło. Cieszy nas zainteresowanie zajęciami wśród nastolatków. Dzieci najbardziej dostały w kość – nauka zdalna, izolacja, odcięcie od zajęć sportowych. Efekt jest taki, że poza kosztami psychicznymi, po dwóch latach wracają do nas dzieciaki o 20 kg większe. Wiemy, jak im pomóc, angażujemy i trenerów, i dietetyków. Najważniejsze, aby jak najwięcej z nich się po pomoc zgłaszało.
Dla nikogo nie jest już eureką, że ruch nie tylko pomaga utrzymać ciało w dobrej kondycji, ale wpływa także na kondycję psychiczną, często staje się nieodzownym elementem leczenia w wielu chorobach. Na trenera personalnego nie każdego stać. Czy sądzi pan, że jest szansa, aby takie zajęcia były refundowane, a przez to wasze usługi stały się bardziej dostępne?
Jako Polska Federacja Fitness podejmujemy wiele działań, aby profilaktyką ruchową zainteresować rządzących. Niestety, na razie napotykamy zupełnie dla nas niezrozumiały opór. Ostatnio minister zdrowia odmówił nawet przyznania patronatu (!) jednej z naszych kampanii społecznych #ZacznijĆwiczyć – jej celem jest zachęcanie ludzi do aktywności fizycznej. Proszę spojrzeć na link i ocenić, co mogło nie spodobać się ministrowi, że odmówił patronatu. My niestety nie umiemy tego zrozumieć (https://fb.watch/bgxXC5a46u/). Nie zniechęcamy się jednak, cierpliwie będziemy lobbować w sprawie włączenia aparatu państwa w promocję aktywności fizycznej. Tego typu programy z powodzeniem funkcjonują w wielu krajach. Obecnie pracujemy nad uruchomieniem akcji #fitnessnareceptę – chodzi o to, aby lekarze zalecali swoim pacjentom udział w zajęciach pod okiem specjalistów. Nasze kluby są na to przygotowane.
Na koniec ważne pytanie: ile zarabia trener personalny?
Dobry, doświadczony i poukładany biznesowo trener personalny może zarobić nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Tak więc jest to zawód, który może dać dużą satysfakcję z pracy oraz bardzo dobre możliwości finansowe.
Rozmawiała: Joanna Rachoń