Biznes treneraRozmowa z Natalią Kamecką – Menadżerem TI HEALTH CLUB.
Rozmowa z Natalią Kamecką – Menadżerem TI HEALTH CLUB.
Natalia, w branży fitness jesteś już kilka lat, jakie są Twoje obserwacje na temat zmian jakie w tym czasie zaszły?
Tak, zgadza się, przez te kilka lat wiele się zmieniło, a z moich obserwacji wynika, że branża fitness zmierza w zupełnie innym kierunku niż kiedyś. W końcu zdrowie zaczęto stawiać na pierwszym miejscu, ludzie zaczęli ufać trenerom i coraz pewniej sięgać po takie usługi jak trening medyczny, a tzw. „fitness”, który kojarzył się jedynie z zajęciami grupowymi przeszedł na drugi plan i funkcjonuje – przynajmniej w naszym przypadku – jako uzupełnienie oferty. Jeśli chodzi o nas to wszystkie sytuacje, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich dwóch lat umocniły naszą pozycję na rynku oraz wyklarowały świetny zespół.
W TI zaczynałaś na stanowisku recepcyjnym, od paru lat jesteś menagerem, co bylo najtrudniejsze w zmianie stanowiska?
Może na wstępie powiem, że cieszę się, że mogłam i nadal mogę uczyć się od najlepszych! Bo bycie managerem to ciągła nauka. Zaczynałam od najniższego szczebla, a dzięki zaangażowaniu, ciężkiej i sumiennej pracy jestem tu, gdzie jestem, bo ktoś mnie zauważył i dał mi szansę. Potraktowałam to jako wyzwanie. Wydaje mi się, że najtrudniej było zacząć planowanie własnej pracy, należało określić priorytety, a z tym bywało ciężko, ponieważ każda sprawa była dla mnie równie ważna. Dodatkowo trzeba było przyzwyczaić się do ciągłego stresu, który szedł w parze z odpowiedzialnością. Klub jest ogromny, pracują w nim dziesiątki osób, a nas zarządzających jest zaledwie czworo (Zarząd oraz ja) mimo to nauczyliśmy się siebie nawzajem i świetnie się rozumiemy, a przede wszystkim wspieramy w każdym działaniu.
TI jest specyficznym klubem, bazującym na współpracy z bardzo duża ilością trenerów, z perspektywy zarządzania jest to wielkie wyzwanie, jak sobie z nim radzisz ?
To prawda, ilość trenerów w naszym klubie jest ogromna, a każda relacja jest zupełnie inna. Jestem pod wrażeniem – jak już wcześniej wspomniałam – że udało się stworzyć tak zgrany zespół. To nie jest kwestia radzenia sobie z tym, raczej kwestia osobowości tzn. bycia komunikatywnym, ale też przede wszystkim bycia asertywnym. Należy stawiać granice i być konsekwentnym, a przy tym niezwykle cierpliwym i wyrozumiałym. Liczy się prosty i jasny przekaz w każdej sytuacji.
Jaka jest Twoja recepta na skuteczne zarządzanie zespołem?
Osobiście nigdy nie znosiłam napiętej atmosfery, kreowanej przez zarządzających, którzy na każdym kroku próbowali zaznaczyć swoją pozycję, w innych firmach, w jakich miałam okazję nabierać doświadczenia. Ja stawiam na dobrą atmosferę, szczerą rozmowę i szacunek. W naszym zespole wierzymy w siebie nawzajem i pomagamy sobie nie tylko w pracy, ale również w rozwoju osobistym. Uważam, że jeśli pracownik otrzyma do dyspozycji odpowiednie narzędzia oraz wsparcie jest w stanie wiele osiągnąć i stać się samodzielnym, a to daje satysfakcję obu stronom. Dzięki temu każdy wie co ma robić. Należy wykazywać się cierpliwością i zdawać sobie sprawę, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, każdy ma prawo popełnić błąd, a wiadomo, że większość z nas się na nich uczy, dlatego żartujemy czasem, że nie ma dla nas sytuacji, której nie dałoby się odkręcić:)
Jako menager nadal możemy spotkać Cię w recepcji, czy taki stały kontakt z klientami pomaga w pracy?
Od samego początku, kiedy zostałam managerem podkreślałam, że nie chcę zamykać się w biurze, chciałam pracować na recepcji i do tej pory udaje mi się łączyć ze sobą wszystkie te obowiązki. Lubię pracę z klientami, ważne jest dla mnie, aby czuli się w naszym klubie komfortowo. Dużo łatwiej też rozwiązywać jakiekolwiek problemy, dbać o porządek i wszelkie naprawy w klubie, kiedy ma się informacje z tzw. „pierwszej ręki”.
W czasie pandemii klub pracował w bardzo utrudnionych warunkach, czego nauczył Cie ten okres?
Okres ten nauczył mnie jak szybko i skutecznie reagować na pojawiające się zmiany, a jak wiemy to, co działo się w tamtym okresie było szaleństwem! Dodatkowo mogłam uczestniczyć w tworzeniu przemyślanych i trafnych strategii. Skoro potrafiłam się w tym odnaleźć to niczego się już nie boję. To były naprawdę trudne warunki i uważam to za swój osobisty sukces.
Jaka jest Twoja ulubiona forma ruchu?
Ze sportem byłam związana od najmłodszych lat – dużo biegałam, grałam w siatkówkę i chyba tego brakuje mi najbardziej. Może to zabrzmi zabawnie, ale na początku trudno było mi zacząć trenować w klubie, w którym pracuję, do momentu aż trafiłam na trening do jednej z naszych trenerek – Oli. Od tamtej pory staram się regularnie ćwiczyć, żałuję, że nie poczyniłam tego kroku wcześniej. Trening pod opieką takiego trenera pozwala pozbyć się rożnego rodzaju bólu, ale też odstresować, kiedy tego potrzebuję. Polecam każdemu, naprawdę warto! Dziękuję, że mogłam dać się poznać. 🙂
Rozmowa z Natalią Kamecką – Menadżerem TI HEALTH CLUB.
Natalia, w branży fitness jesteś już kilka lat, jakie są Twoje obserwacje na temat zmian jakie w tym czasie zaszły?
Tak, zgadza się, przez te kilka lat wiele się zmieniło, a z moich obserwacji wynika, że branża fitness zmierza w zupełnie innym kierunku niż kiedyś. W końcu zdrowie zaczęto stawiać na pierwszym miejscu, ludzie zaczęli ufać trenerom i coraz pewniej sięgać po takie usługi jak trening medyczny, a tzw. „fitness”, który kojarzył się jedynie z zajęciami grupowymi przeszedł na drugi plan i funkcjonuje – przynajmniej w naszym przypadku – jako uzupełnienie oferty. Jeśli chodzi o nas to wszystkie sytuacje, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich dwóch lat umocniły naszą pozycję na rynku oraz wyklarowały świetny zespół.
W TI zaczynałaś na stanowisku recepcyjnym, od paru lat jesteś menagerem, co bylo najtrudniejsze w zmianie stanowiska?
Może na wstępie powiem, że cieszę się, że mogłam i nadal mogę uczyć się od najlepszych! Bo bycie managerem to ciągła nauka. Zaczynałam od najniższego szczebla, a dzięki zaangażowaniu, ciężkiej i sumiennej pracy jestem tu, gdzie jestem, bo ktoś mnie zauważył i dał mi szansę. Potraktowałam to jako wyzwanie.
Wydaje mi się, że najtrudniej było zacząć planowanie własnej pracy, należało określić priorytety, a z tym bywało ciężko, ponieważ każda sprawa była dla mnie równie ważna. Dodatkowo trzeba było przyzwyczaić się do ciągłego stresu, który szedł w parze z odpowiedzialnością. Klub jest ogromny, pracują w nim dziesiątki osób, a nas zarządzających jest zaledwie czworo (Zarząd oraz ja) mimo to nauczyliśmy się siebie nawzajem i świetnie się rozumiemy, a przede wszystkim wspieramy w każdym działaniu.
TI jest specyficznym klubem, bazującym na współpracy z bardzo duża ilością trenerów, z perspektywy zarządzania jest to wielkie wyzwanie, jak sobie z nim radzisz ?
To prawda, ilość trenerów w naszym klubie jest ogromna, a każda relacja jest zupełnie inna. Jestem pod wrażeniem – jak już wcześniej wspomniałam – że udało się stworzyć tak zgrany zespół. To nie jest kwestia radzenia sobie z tym, raczej kwestia osobowości tzn. bycia komunikatywnym, ale też przede wszystkim bycia asertywnym. Należy stawiać granice i być konsekwentnym, a przy tym niezwykle cierpliwym i wyrozumiałym. Liczy się prosty i jasny przekaz w każdej sytuacji.
Jaka jest Twoja recepta na skuteczne zarządzanie zespołem?
Osobiście nigdy nie znosiłam napiętej atmosfery, kreowanej przez zarządzających, którzy na każdym kroku próbowali zaznaczyć swoją pozycję, w innych firmach, w jakich miałam okazję nabierać doświadczenia. Ja stawiam na dobrą atmosferę, szczerą rozmowę i szacunek. W naszym zespole wierzymy w siebie nawzajem i pomagamy sobie nie tylko w pracy, ale również w rozwoju osobistym. Uważam, że jeśli pracownik otrzyma do dyspozycji odpowiednie narzędzia oraz wsparcie jest w stanie wiele osiągnąć i stać się samodzielnym, a to daje satysfakcję obu stronom. Dzięki temu każdy wie co ma robić. Należy wykazywać się cierpliwością i zdawać sobie sprawę, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, każdy ma prawo popełnić błąd, a wiadomo, że większość z nas się na nich uczy, dlatego żartujemy czasem, że nie ma dla nas sytuacji, której nie dałoby się odkręcić:)
Jako menager nadal możemy spotkać Cię w recepcji, czy taki stały kontakt z klientami pomaga w pracy?
Od samego początku, kiedy zostałam managerem podkreślałam, że nie chcę zamykać się w biurze, chciałam pracować na recepcji i do tej pory udaje mi się łączyć ze sobą wszystkie te obowiązki. Lubię pracę z klientami, ważne jest dla mnie, aby czuli się w naszym klubie komfortowo. Dużo łatwiej też rozwiązywać jakiekolwiek problemy, dbać o porządek i wszelkie naprawy w klubie, kiedy ma się informacje z tzw. „pierwszej ręki”.
W czasie pandemii klub pracował w bardzo utrudnionych warunkach, czego nauczył Cie ten okres?
Okres ten nauczył mnie jak szybko i skutecznie reagować na pojawiające się zmiany, a jak wiemy to, co działo się w tamtym okresie było szaleństwem! Dodatkowo mogłam uczestniczyć w tworzeniu przemyślanych i trafnych strategii. Skoro potrafiłam się w tym odnaleźć to
niczego się już nie boję. To były naprawdę trudne warunki i uważam to za swój osobisty sukces.
Jaka jest Twoja ulubiona forma ruchu?
Ze sportem byłam związana od najmłodszych lat – dużo biegałam, grałam w siatkówkę i chyba tego brakuje mi najbardziej. Może to zabrzmi zabawnie, ale na początku trudno było mi zacząć trenować w klubie, w którym pracuję, do momentu aż trafiłam na trening do jednej z naszych trenerek – Oli. Od tamtej pory staram się regularnie ćwiczyć, żałuję, że nie poczyniłam tego kroku wcześniej. Trening pod opieką takiego trenera pozwala pozbyć się rożnego rodzaju bólu, ale też odstresować, kiedy tego potrzebuję. Polecam każdemu, naprawdę warto! Dziękuję, że mogłam dać się poznać. 🙂
Rozmowę prowadził Tomasz Gać